Some People - Poem by Wislawa Szymborska
Some people fleeing some other people.
In some country under the sun
and some clouds.
They leave behind some of their everything,
sown fields, some chickens, dogs,
mirrors in which fire now sees itself reflected.
On their backs are pitchers and bundles,
the emptier, the heavier from one day to the next.
Taking place stealthily is somebody's stopping,
and in the commotion, somebody's bread somebody's snatching
and a dead child somebody's shaking.
In front of them some still not the right way,
nor the bridge that should be
over a river strangely rosy.
Around them, some gunfire, at times closer, at times farther off,
and, above, a plane circling somewhat.
Some invisibility would come in handy,
some grayish stoniness,
or even better, non-being
for a little or a long while.
Something else is yet to happen, only where and what?
Someone will head toward them, only when and who,
in how many shapes and with what intentions?
Given a choice,
maybe he will choose not to be the enemy and
leave them with some kind of life.
Jacyś ludzie
Jacyś ludzie w ucieczce przed jakimiś ludźmi.
W jakimś kraju pod słońcem
i niektórymi chmurami.
Zostawiają za sobą jakieś swoje wszystko,
obsiane pola, jakieś kury, psy,
lusterka, w których właśnie przegląda się ogień.
Mają na plecach dzbanki i tobołki,
im bardziej puste, tym z dnia na dzień cięższe.
Odbywa się po cichu czyjeś ustawanie,
a w zgiełku czyjeś komuś chleba wydzieranie
i czyjeś martwym dzieckiem potrząsanie.
Przed nimi jakaś wciąż nie tędy droga,
nie ten, co trzeba most
nad rzeką dziwnie różową.
Dokoła jakieś strzały, raz bliżej, raz dalej,
w górze samolot trochę kołujący.
Przydałaby się jakaś niewidzialność,
jakaś bura kamienność,
a jeszcze lepiej niebyłość
na pewien krótki czas albo i długi.
Coś jeszcze się wydarzy, tylko gdzie i co.
Ktoś wyjdzie im naprzeciw, tylko kiedy, kto,
w ilu postaciach i w jakich zamiarach.
Jeśli będzie miał wybór,
może nie zechce być wrogiem
i pozostawi ich przy jakimś życiu.